Emocje u psów – klucz do komunikacji i zabawy

Czy Twój pies ma uczucia? Każdy opiekun intuicyjnie odpowie: oczywiście, że tak! Wystarczy spojrzeć na radosne merdanie ogonem na Twój widok albo na zaniepokojone oczy podczas burzy, by dostrzec, że psy przeżywają emocje całym sobą. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wielu naukowców kwestionowało zdolność zwierząt do odczuwania prawdziwych uczuć. Dziś wiemy, że psy mają bogate życie emocjonalne – podobne do naszego, choć wyrażane ich własnym, unikalnym „językiem ciała”. Co więcej, zrozumienie psich emocji to klucz do zbudowania trwałej, opartej na zaufaniu relacji z czworonogiem. W tym artykule zajrzymy do świata psich uczuć: przyjrzymy się ewolucyjnym korzeniom emocji, ich wpływowi na zachowanie i więź z opiekunem, oraz jak przejawiają się w psiej komunikacji i zabawie. Wszystko to w przystępnym, empatycznym stylu – bo chcemy zrozumieć psa jak oddanego przyjaciela, a nie traktować go mentorskim tonem.

Ewolucyjne źródła psich emocji

Emocje to wynalazek natury, który pojawił się na długo przed tym, nim człowiek zaczął analizować swoje uczucia. Służą one przetrwaniu i adaptacji. Każde zwierzę – czy to człowiek, pies, czy mysz polna – musi błyskawicznie oceniać sytuacje i reagować: uciekać przed zagrożeniem, walczyć o zasoby albo podążać za szansą na nagrodę. Właśnie w tym pomagają emocje. Są jak wewnętrzny kompas: strach podpowiada „uciekaj, ratuj się”, a radość zachęca „tak, rób to częściej”. Emocje pojawiają się szybko, wręcz automatycznie, uruchamiając w ciele gotowość do działania. W efekcie organizm w ułamku sekundy mobilizuje się – serce bije szybciej, mięśnie napinają się lub wręcz przeciwnie, rozluźniają się w poczuciu bezpieczeństwa. To natychmiastowe reakcje ewolucyjne, które decydują o życiu lub śmierci.

Neurobiolog Jaak Panksepp po latach badań wyróżnił siedem podstawowych systemów emocjonalnych w mózgach ssaków: poszukiwania (dążenie, ciekawość), gniewu (złość), strachu (lęk), pożądania (popęd seksualny), opieki (troska, przywiązanie), paniki (rozpacz, lęk separacyjny) oraz zabawy (radość płynąca z igraszek). Co ważne, układy te znajdują się w głębokich, pierwotnych obszarach mózgu i działają podobnie u wszystkich ssaków – u psa, szympansa czy człowieka. Nasze mózgi różnią się głównie szczegółami i „nadbudową” – u ludzi rozwinęła się gruba kora mózgowa, która potrafi kontrolować i modyfikować pierwotne emocje (dlatego my odczuwamy też złożone uczucia w rodzaju wstydu czy poczucia winy). Jednak podstawowe emocje są uniwersalne. W praktyce oznacza to, że Twój pies odczuwa strach, złość czy radość na bardzo podobnej zasadzie co Ty – to dziedzictwo wspólnej ewolucyjnej historii ssaków.

Emocje pełnią funkcję motywatorów zachowania. Jak pisze behawiorystka Jennifer Cattet, w gruncie rzeczy u podstaw większości naszych działań leży jakaś emocja – choć lubimy myśleć o sobie, że kierujemy się rozsądkiem. Noblista Daniel Kahneman udowodnił, że nasz umysł często działa w trybie intuicyjnym i uczuciowym (tzw. System 1), który szybko ocenia sytuacje, zamiast włączać wolniejsze, analityczne myślenie. Podobnie u zwierząt: emocje rządzą pierwszą reakcją. To dzięki nim młody pies z ciekawością eksploruje otoczenie (działa system poszukiwania), a w chwili zagrożenia natychmiast zjeży sierść i przygotuje się do ucieczki (aktywizuje się system strachu). Emocje można więc postrzegać jako ewolucyjne mechanizmy przetrwania – pozwalają szybko zdecydować „walcz lub uciekaj”, „podchodź bliżej lub trzymaj się z daleka”.

Warto podkreślić, że emocje nie dzielą się sztywno na „dobre” i „złe” – każda z nich ma swoją rolę. Strach czy gniew bywają nieprzyjemne, ale chronią przed niebezpieczeństwem lub mobilizują do obrony. Z kolei radość, miłość (opiekuńczość) czy ekscytacja odgrywają ogromną rolę w nawiązywaniu więzi i korzystaniu z okazji życiowych. Ewolucja wyposażyła psy w pełne spektrum uczuć, aby mogły elastycznie reagować na wyzwania środowiska.

Emocje a zachowanie psa

Skoro emocje napędzają działanie, to psie zachowanie jest nierozłącznie związane z uczuciami. Z punktu widzenia opiekuna bywa to wyzwaniem: widzimy tylko zachowanie (np. pies szczeka, ciągnie na smyczy albo niszczy poduszkę), a musimy domyślić się, jaka emocja za tym kryje. Często to właśnie błędne odczytanie emocji prowadzi do nieporozumień między nami a naszym pupilem.

Wyobraź sobie, że po powrocie do domu zastajesz pogryzione kapcie. Jaka jest przyczyna tego wybryku? Możliwości jest kilka:

  1. Panika (lęk separacyjny) – Pies pod Twoją nieobecność odczuwał tak silny lęk i samotność, że w stresie niszczył przedmioty, chcąc rozładować napięcie.
  2. Nuda i poszukiwanie stymulacji – Działając z nudów, pies szukał sobie zajęcia (działa system poszukiwania), a żucie kapcia dało ujście energii i zapewniło rozrywkę.
  3. Frustracja lub złość – Pies mógł być sfrustrowany (np. słyszał psy za oknem, do których nie mógł dołączyć) i wyładował emocje na najbliższym dostępnym przedmiocie.

Widzimy więc, że jedno niepożądane zachowanie (pogryzienie butów) może wynikać z zupełnie różnych emocji. Każda z tych sytuacji wymaga innego podejścia wychowawczego i wsparcia psa. Jeśli to lęk separacyjny – trzeba popracować nad poczuciem bezpieczeństwa psa w samotności. Jeśli nuda – warto zapewnić więcej urozmaiconych zabaw i aktywności. Jeśli frustracja – należy zidentyfikować jej źródło i je zniwelować. James O’Heare, specjalista od zachowań psów, podkreśla właśnie, że nie rozwiążemy problemu behawioralnego bez dotarcia do emocjonalnej przyczyny. Kara czy tłumienie reakcji może zatrzymać objaw na chwilę, ale nie usuwa źródła – stłumiona emocja nadal „buzuje” pod powierzchnią. Mało tego, tłumienie emocji bywa szkodliwe: badania pokazują, że długotrwały stres i lęk mogą prowadzić do zmian w mózgu (przerost ciała migdałowatego, osłabienie połączeń z korą kontrolującą) i utrwalenia zaburzeń lękowych.

Krótko mówiąc: za każdym psim zachowaniem stoi jakieś uczucie. Rolą opiekuna jest spróbować je odczytać i właściwie zareagować. Gdy pies warczy przy misce, być może odczuwa niepewność lub lęk o zasoby – zamiast go karać, lepiej popracować nad zaufaniem, że nikt nie zabierze mu jedzenia. Gdy ciągnie na smyczy do innych psów, może czuje ekscytację i radość na widok potencjalnych kompanów – warto wtedy nauczyć go spokojniej okazywać entuzjazm, ale absolutnie nie tłumić go krzykiem czy szarpnięciem. Empatyczne podejście oznacza, że widzimy w psie istotę czującą, a nie „złośliwego” czy „niegrzecznego” zwierzaka.

W tym miejscu warto wspomnieć raz jeszcze o roli stresu. Robert Sapolsky, znany neurobiolog, zauważa, że reakcja stresowa u zwierząt wyewoluowała jako mechanizm radzenia sobie z krótkotrwałymi zagrożeniami – na przykład, gdy gazela ucieka przed lwem. Taki stres jest intensywny, ale chwilowy. Niestety, w życiu domowych psów zdarza się stres przewlekły: ciągły lęk separacyjny, życie w hałasie, częste kary i napięcia. Organizm zalewany jest wtedy hormonem stresu (kortyzolem) zbyt często i zbyt długo. Sapolsky ostrzega, że przewlekły stres u ssaków prowadzi do poważnych konsekwencji zdrowotnych. U psa permanentnie zestresowanego może to oznaczać obniżenie odporności, problemy żołądkowe, a przede wszystkim – zwiększoną drażliwość i skłonność do reakcji agresywnych lub panicznych. Widzimy to np. u psów schroniskowych, które długo przebywały w głośnym, zatłoczonym środowisku: często mają one trudności z opanowaniem emocji, nadmiernie reagują na bodźce lub przeciwnie – zamykają się w apatii, co jest smutnym efektem „wypalenia” emocjonalnego. Jako opiekunowie możemy pomóc, zapewniając psu poczucie bezpieczeństwa i możliwość rozładowania stresu (choćby przez ruch, węszenie, gryzienie gryzaków czy właśnie zabawę, o czym za chwilę). Pamiętajmy: spokojny, zrównoważony emocjonalnie pies to pies, który zachowuje się lepiej i jest po prostu szczęśliwszy.

Psie emocje w codziennej komunikacji

Psy nie mówią słowami, ale każdy opiekun wie, że mówią całym ciałem. Komunikacja psów to przede wszystkim komunikacja emocji. Poprzez mowę ciała – od czubka nosa po koniec ogona – pies przekazuje swoim pobratymcom i nam, ludziom, jak się czuje i jakie ma zamiary. Warto nauczyć się czytać te sygnały, bo to język naszego psa.

Wyobraź sobie spacer: na horyzoncie pojawia się obcy pies. Twój pies od razu go zauważa. Co robi? Być może zastyga na moment, uszy stawia wysoko, powoli unosi ogon – to znak zainteresowania i lekkiej ekscytacji. Jeśli jednak zaczyna machać ogonem, szybkim, sztywnym ruchem, napina ciało, lekko się pochyla – można podejrzewać nerwowość lub niepewność. Z kolei przyjazny zamiar sygnalizuje luźna, rozluźniona postawa i machanie ogonem całym zadem w dół i na boki – typowe „cieszenie się”. Takie niuanse w machaniu ogonem wiele mówią o emocjach psa (wbrew obiegowej opinii merdanie ogonem nie zawsze oznacza radość – bywa też oznaką pobudzenia czy nawet napięcia).

Inny przykład: strach. Przestraszony pies skuli się, podkuli ogon, położy uszy po sobie, a jego oczy staną się większe (widoczne białka) lub będzie unikał wzroku. Może też dyszeć, oblizywać nos, ziewać – te tzw. sygnały uspokajające świadczą o stresie i próbie poradzenia sobie z nim. Norweska trenerka Turid Rugaas zwróciła uwagę, że gdy psy są niepewne, często odwracają głowę, ziewają lub się otrzepują – jakby chciały powiedzieć „uspokójmy emocje” w napiętej sytuacji. Jeśli więc Twój pies ziewa u weterynarza, wcale nie jest senny – on próbuje się odstresować. Zrozumienie tych sygnałów pozwala nam odczytać emocje psa i odpowiedzieć empatią: gdy widzę, że mój pies się boi, mogę przykucnąć obok, przemówić łagodnie, zwiększyć dystans od bodźca, który go przeraża. Dla psa taka nasza reakcja to komunikat: „widzę, co czujesz, jestem przy Tobie”.

Psy komunikują emocje także wokalnie: wysoko tonowane szczeknięcia czy skomlenie często oznaczają ekscytację albo wołanie o uwagę (np. „Cieszę się!” lub „Zwróć na mnie uwagę, coś chcę”). Głębokie, niskie warczenie jest zwykle sygnałem strachu lub ostrzeżenia („Boję się, zostań z daleka”). Jękliwe piszczenie może wyrażać zarówno ból fizyczny, jak i silne emocje (np. radość połączoną z niecierpliwością, gdy pies wita dawno niewidzianego opiekuna). Ważne jest, by nie karać psa za sygnały ostrzegawcze (jak warczenie). Jeśli je stłumimy, pies następnym razem może „przejść od razu do czynów”, np. ugryźć bez ostrzeżenia. Warczenie to sposób, w jaki pies komunikuje dyskomfort – sygnalizuje emocję (lęk, złość). Naszym zadaniem jest rozwiązać przyczynę (np. oddalić inne zwierzę, jeśli pies warczy przy misce), a nie uciszać sygnał. To tak, jakby ktoś kazał nam się uśmiechać, gdy czujemy strach – uczucie strachu by nie zniknęło, tylko zostałaby zignorowane.

W relacji z psem nasiąkamy nawzajem swoimi emocjami. Opiekunowie często zauważają, że ich psy „czytają w myślach” – wyczuwają nasz nastrój. Jest w tym dużo prawdy: psy potrafią wychwycić subtelne zmiany w naszej mimice, głosie, a nawet zapachu (pod wpływem stresu wydzielamy inne feromony). Jeśli wracamy zdenerwowani po ciężkim dniu, pies może stać się niespokojny, bo nasze napięcie udziela się jemu. I odwrotnie – gdy my podchodzimy do psa spokojnie i pewnie, on też czuje się bezpieczniej. Dlatego w komunikacji z psem warto świadomie kontrolować własne emocje. Kiedy np. pies robi coś niepożądanego, zamiast wybuchać gniewem, lepiej wziąć głęboki oddech. Spokojne, ale stanowcze opanowanie z naszej strony pomoże psu zrozumieć, czego chcemy, bez dodatkowego lęku przed naszą reakcją. Jak piszą specjaliści, musimy brać odpowiedzialność także za swoje emocje i ich wpływ na psa. Relacja z psem to dwukierunkowa komunikacja uczuć – my wpływamy na samopoczucie psa, a on na nasze.

A skoro mowa o relacji – czy wiesz, że kontakt z psem wywołuje fizjologiczne zmiany w naszych organizmach, dosłownie tak jak kontakt dwojga kochających się ludzi? Badania pokazują, że przyjazna interakcja z własnym psem (głaskanie go, wesoła zabawa, czułe mówienie do niego) powoduje wzrost poziomu oksytocyny, endorfin i dopaminy zarówno u człowieka, jak i u psa. Oksytocyna to hormon budujący więź (nazywany „hormonem miłości” lub „przytulania”) – ten sam, który wzmacnia więź matki z dzieckiem. Podczas serdecznych chwil z naszym pupilem w naszych ciałach zachodzi chemia miłości bardzo podobna do tej, jaka łączy emocjonalnie związanych ludzi. Co więcej, odkryto tzw. efekt spojrzenia: kiedy pies patrzy nam prosto w oczy z ufnością, poziom oksytocyny rośnie u obu stron, psa i właściciela. To niezwykłe odkrycie sugeruje, że psy ewolucyjnie „nauczyły się” wykorzystywać więź emocjonalną z nami – udomowienie sprawiło, że spoglądając tymi słynnymi „maślanymi oczami”, pies uruchamia w nas instynkty opiekuńcze niczym dziecko. Trudno o bardziej empiryczny dowód, że więź człowieka z psem opiera się na prawdziwych emocjach po obu stronach.

Radość i reguły emocji w zabawie

Zabawa to prawdziwe okno do psiej duszy. Gdy psy się bawią, aż bije od nich radość, ekscytacja, ciekawość – cała gama pozytywnych emocji jest na pełnych obrotach. Zabawa pełni ważną rolę nie tylko rozrywkową, ale i społeczną: to dzięki niej psy uczą się komunikacji, zasad fair play i kontroli własnych emocji. Spójrzmy na typową scenę psiej zabawy: dwa psy na łące krążą wokół siebie z iskrą w oku. Nagle jeden robi ukłon zabawowy – zniża przedni tułów, wypina tył w górę, merda ogonem. To nic innego jak zaproszenie do zabawy: „Hej, pobawmy się!”. Ten sygnał jest niemal uniwersalny w świecie ssaków drapieżnych. Naukowcy (m.in. etolog Marc Bekoff) uważają, że ukłon zabawowy wyewoluował właśnie po to, by jednoznacznie komunikować przyjazne intencje. Ma ustalony kształt i trwa zwykle podobną chwilę, przez co trudno go pomylić z czymkolwiek innym. Można powiedzieć, że to rytualne hasło oznaczające „Chcę się bawić, to co teraz zrobię jest na niby!”.

Co dzieje się dalej? Psy zaczynają się ganiać, przeskakiwać przez siebie, przymilać i przepychać. Przy tym często pokazują zęby, warczą, kłapią paszczą – wygląda to groźnie, ale tylko dla niewprawnego oka. Uważny obserwator dostrzeże całą masę „regulatorów pobudzenia”: psy co jakiś czas znów robią ukłon, aby potwierdzić „to wciąż zabawa!”, czasem na moment zamierają, po czym zmieniają rolę (goniący staje się uciekającym), często też hamują siłę – np. większy pies tylko udaje, że gryzie słabszego, nie zaciskając szczęk naprawdę. Bywa, że jeśli jeden pies za mocno kłapnie lub zada ból, poszkodowany piszczy, a pierwszy natychmiast przerywa i jakby „przeprasza” postawą (odwraca głowę, liże po pysku) – to autokorekta: „Oj, poniosło mnie, nie chciałem!”. Dzięki takim sygnałom zabawa jest bezpieczna i fair. Badania potwierdzają, że psy ufają sygnałom zabawowym. Gdy jeden pies zaprosi ukłonem do psot, a zaraz potem nawet nastraszy partnera pozorowanym atakiem, tylko w ok. 15% przypadków drugi pies przerwie zabawę i ucieknie lub okaże uległość – w pozostałych 85% ufa, że ostry gest był „na niby”. To niesamowite – psy doskonale rozumieją kontekst i potrafią odróżnić prawdziwą agresję od żartu. Kluczem jest właśnie emocjonalna komunikacja: szczere sygnały typu „bawmy się” tworzą przestrzeń zaufania.

Zabawa spełnia kilka ważnych funkcji. Po pierwsze, jest szkołą życia społecznego. To w zabawie szczenięta uczą się, jak mocno można chwycić zębami, by nie zranić (jeśli ugryzą za mocno, brat lub siostra przerwie zabawę piskiem – sygnał: „przegiąłeś”). Uczą się panować nad własnym pobudzeniem – jeśli któryś szczeniak zbytnio się nakręci, suczka-matka często podejdzie i przerwie harce, pozwalając malcom chwilę ostygnąć. Takie lekcje procentują w dorosłym życiu: dobrze zsocjalizowany pies potrafi bawić się z innymi, nie wpadając w furię ani nie panikując. Po drugie, zabawa służy treningowi umiejętności potrzebnych w dorosłym życiu. Gdy pies goni kolegę i „cwaniacko” skręca, ucząc się zwodów – doskonali w gruncie rzeczy technikę pościgu i ucieczki, potrzebną dawniej w polowaniu czy walce. Nic dziwnego, że ewolucyjnie system zabawy rozwinął się szczególnie u młodych osobników, by doskonalić ich sprawność i kompetencje społeczne bez ryzyka kontuzji. Zabawa aktywizuje też układ nagrody w mózgu. Wydzielają się endogenne opioidy (endorfiny) i nawet układ kannabinoidowy – to dlatego figle sprawiają, że zwierzęta (i ludzie!) czują przyjemność i chcą więcej. To proste: bawienie się jest fajne, więc natura zadbała, by było również biologicznie wynagradzane pozytywnymi odczuciami.

Oczywiście, i w zabawie zdarzają się zgrzyty. Gdy pies nie miał okazji nauczyć się poprawnych zachowań zabawowych za młodu, mogą pojawić się problemy – albo będzie zbyt powściągliwy (nie umie się bawić, nie wie jak zainicjować zabawę, unika jej), albo przeciwnie, zbyt gwałtowny i niekontrolowany. Taki pies może np. za mocno podgryzać, nie respektować sygnałów „dość” od drugiego psa, co niestety może doprowadzić do prawdziwej bójki. Rozwiązaniem jest stopniowa socjalizacja i nauka zasad – najlepiej pod okiem behawiorysty albo w grupie dobrze bawiących się psów, które same skorygują narwańca. Większość psów jednak doskonale rozumie reguły gry: znają komendy sygnałowe (ukłon, pauza, zamiana ról) i dzięki nim regulują nawzajem swoje emocje. Patrząc, jak dwa psy baraszkują, łatwo dostrzec te mechanizmy: gdy widzimy chwilę przerwy i „uspokojenie” ruchów, to psy właśnie zadbały, by ekscytacja nie poszybowała za wysoko – to odpowiednik chwili oddechu. Za moment znów ruszą w dzikim pędzie, ale wiedzą, że w razie czego mogą przerwać. To trochę tak, jakbyśmy my w trakcie ekscytującej zabawy powiedzieli: „Poczekaj, moment, złapię dech – okej, bawimy się dalej!”.

Zabawa jest też cementuje więzi – zarówno między psami, jak i między psem a człowiekiem. Wspólne figle wzmacniają relację, bo kojarzą się z pozytywnymi emocjami. Pies, który regularnie bawi się ze swoim opiekunem (w przeciąganie sznura, aportowanie piłki, chowanie smakołyków itd.), ma okazję wyładować energię, doświadczyć radości i interakcji – to wszystko buduje zaufanie i przywiązanie. Warto pamiętać, że emocjonalny wydźwięk takich sesji zostaje w psiej pamięci. Psycholog Daniel Kahneman opisał zjawisko zwane regułą szczytu i końca, według której w naszych wspomnieniach najbardziej liczy się najintensywniejszy moment danego doświadczenia oraz sposób, w jaki się ono zakończyło. Choć badał to na ludziach, zapewne u zwierząt działa podobny mechanizm. Dlatego warto kończyć zabawę pozytywnym akcentem – np. ostatni rzut piłki pozwól psu wygrać i zanieść zdobycz w triumfie, po czym daj mu smakowitą nagrodę i pochwały. Dzięki temu cała zabawa zapisze się w jego pamięci jako super przygoda, do której chętnie będzie wracał. Zresztą, czy my sami nie wolimy kończyć dnia miłym akcentem? 😉

Zrozumieć psa – znaczy kochać go mądrze

Na koniec tej emocjonalnej podróży warto podkreślić jedno: pies to czujący partner, który komunikuje się z nami poprzez swoje zachowania. Naszym zadaniem – przywilejem, ale i odpowiedzialnością – jest nauczyć się ten przekaz odbierać. Gdy spojrzymy na psa przez pryzmat emocji, wiele zachowań nabierze sensu. Zamiast pytać „Jak go oduczyć?”, częściej będziemy zadawać pytanie „Dlaczego on tak czuje?”. Taka zmiana perspektywy to ogromny krok ku lepszej komunikacji.

Podejście oparte na emocjach nie oznacza pobłażliwości czy braku zasad. Wręcz przeciwnie – to świadome wychowanie, w którym opiekun rozumie potrzeby psa i potrafi wskazać mu właściwe zachowania, nie raniąc jego uczuć, lecz je kształtując. Gdy pies czuje się bezpiecznie i kocha swojego opiekuna, chętniej z nim współpracuje. Pozytywne szkolenie psów opiera się właśnie na tej idei: nagradzając pożądane zachowania, wywołujemy u psa radość i satysfakcję, a to motywuje go do powtarzania tych zachowań. Emocje są paliwem dla uczenia się – i to paliwem, które musimy umiejętnie dawkować.

Na szczęście psy same z siebie chcą z nami współdziałać. Przez tysiąclecia udomowienia wykształciły wyjątkową zdolność odczytywania ludzkich sygnałów i nawiązywania z nami więzi emocjonalnej głębszej niż jakiekolwiek inne zwierzęta. Jeśli my odpowiemy tym samym – wsłuchamy się w ich „mowę serca” – stworzymy duet oparty na prawdziwym zrozumieniu. A stąd już prosta droga do życia w harmonii: mniejszej liczby frustracji po obu stronach smyczy, większej radości z bycia razem.

Podsumowując: emocje psa to nie fanaberia ani coś, co należy tłumić. To fundament jego świata. Szanujmy psie uczucia, uczmy się je rozpoznawać i odpowiednio na nie reagować. Wtedy nasz pies nie będzie tylko szkolonym pupilem, ale partnerem, który czuje, rozumie i komunikuje się – a my będziemy dla niego prawdziwymi przyjaciółmi. Bo przecież o to chodzi w relacji z psem: o miłość i zaufanie, które widać w merdającym ogonie, w ufnych oczach i w tym, jak razem cieszymy się każdą wspólną chwilą.

Author: Piotr Kleszczyński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *